Czetlice
Tyleż piękne co okrutne istoty zamieszkujące morskie głębiny. Rządziła nimi królowa Jurata – dziewica o sercu zimnym jak woda w Bałtyku. Jej to kaszubscy rybacy co roku składali ofiary z ułowionych ryb – po jednej z każdego gatunku, by choć trochę ukoić gniew władczyni. Bowiem rozsierdzona brakiem należnych hołdów Jurata wypuszczała swoje poddane na łowy. Czetlice wynurzały się z odmętów zwabione krzykami pracujących na morzu rybaków lub marynarzy. Zbliżały się do łodzi i okrętów śpiewając dziwne, hipnotyzujące pieśni od których młodym chłopakom mieszał się rozum i burzyła krew. Utwory te nie grzeszyły przesadnie głębokim przesłaniem i brzmiały mniej więcej tak:
O rybaku piękny młody
porzuć sieci, chodź do łodzi
u nas wieczne tany, gody
nasz śpiew troskę twą osłodzi.
Jednak nie o tekst tu przecież chodziło. Widząc za burtą śliczną półnagą pannę o długich włosach, śnieżnobiałej skórze i obcisłym stroju z rybich łusek, mężczyźni z pożądania rzucali się wprost do wody. Chłód fal bynajmniej nie ostudzał ich zapału, a pieszczoty morskich panien tylko podsycały chuć. W końcu ogłupiały młodziak szeptał, iż nie chce już wracać na ląd. Wtedy słodki uścisk smukłych kobiecych ramion zmieniał się w chwyt imadła, łamiącego żebra i wyduszającego z ofiary ostatni dech. Wciągany pod wodę naiwniak przekonywał się ,że nie każde życzenie powinno się spełniać, zwłaszcza to szeptane w chwili namiętności.
Legenda
Jednego razu zła Jurata postanowiła ukarać pewnego młodego rybaka, za bezprawne połowy. Kiedy jednak ujrzała twarz chłopaka zaniechała represji. Zapałała bowiem do niego gorącym uczuciem. Od tego czasu oboje urządzali sobie regularne schadzki na nadmorskich wydmach. Niestety o romansie dowiedział się wściekły Król Morza. Jurata przebywała właśnie w swym pięknym bursztynowym pałacu o złotych meblach i dachu z rybiej łuski. Nagle potężny wstrząs zniszczył budowlę i pogrzebał królową na zawsze pod gruzami. Od tego czasu Bałtyk wyrzuca na plażę bryłki jantaru – resztki rozbitej konstrukcji.
P.